czwartek, 17 września 2015

42 Powrót Rona



Nie spodziewałam się, że mam jeszcze starych czytelników i nie spodziewałam się, że będę miała nowych!!! Dziękuje:)


Kiedy weszła do namiotu od razu skierowała się ku swojej pryczy, chociaż wiedziała, ze i tak nie zaśnie. W głowie kołatała jej się tylko jedna myśl, że to wszystko było częścią jakiegoś większego planu – śmierć Dumbledora. Czyżby sam Albus Dumbledore oddał życie dla wyższego dobra? Czyżby Severus zabił go tylko po to by ostatecznie zająć drugie miejsce w świecie Śmierciożerców, zaraz po Voldemorcie? Nigdy go o to nie pytała, a on nigdy nie zaczynał o tym mówić, a musiał domyślać się, że ona już wie. Dumbledore z portretu rozmawiał i zachowywał się tak, jakby nic się nie stało, jakby to nie Severus był jego zabójcą.
- Z jakiegoś powodu niczego mi nie powiedziałeś – mruczała pod nosem Hermiona wyciągając z torebki pierścionek zaręczynowy – a teraz pewnie uważasz, że nie warto o tym mówić skoro wszystkiego się domyśliłam, typowe.
Włożyła sobie pierścionek na palec i obserwowała jak w szmaragdzie załamuje się światło. Lubiła tak robić kiedy nie mogła spać i wiedziała, że nikt nie patrzy. Zaręczyny, nigdy nie przyszło jej do głowy, że będzie zaręczona z Mistrzem Eliksirów. Nie mieli czasu by porozmawiać o ślubie, wiadome było tylko to, że odbędzie się zaraz po wojnie. Wojna miała skończyć się wtedy, kiedy zostaną odnalezione i zniszczone wszystkie horkruksy. Dziennik został zniszczony już dawno, pierścień zniszczył Dumbledore. Medalion Slytherina czekał na miecz Gryffindora i nie wiadomo był jak długo jeszcze czekał będzie. Węża trzeba było zabić na końcu, był za blisko Voldemorta. Zostało coś co należało do Hafelpuff i do Ravenclaw. Czyli trzeba było zniszczyć jeszcze cztery horkruxy w tym dwa nie wiadomo jakie, które znajdowały się nie wiadomo gdzie. Gdyby tak udało im się co miesiąc znajdować horkruksa i go niszczyć to w maju wojna mogłaby się już skończyć, w maju mógłby być ślub. Hermiona uśmiechnęła się do tej myśli.
Musiała szybko zdjąć pierścionek z palca i wrzucić go do torebki, bo usłyszała dwa zbliżające się głosy i oto jej oczom ukazał się...
- Hermiono! Zobacz kogo przyprowadziłem ze sobą – Ron wychylił się nieśmiało zza pleców Harrego.
- Cześć...
Hermiona wpadła we wściekłość i gdyby nie Harry Ron może znowu wymiotowałby ślimakami do metalowej miednicy, jednak kiedy Hermiona dowiedziała się, że oto właśnie jeden z horkruksów został zniszczony i właśnie Ron tego dokonał cała złość wyparowała. Rzuciła się Ronowi na szyję i wyszeptała – trzy miesiące.
- Co? Trzy miesiące?
- Ohh Ron, trzy horkroksy miałam na myśli, trzy horkruksy. Jeszcze tylko musimy odnaleźć dwa horkruksy i zabić węża i...
- I ja musze zabić...
- Nie kończ! – Zawołali oboje z Ronem
-... Sami Wiecie Kogo – dokończył Harry
- I po jego śmierci wszyscy Śmierciożercy zostaną schwytani, osadzeni w Azkabanie i wycałowani przez Dementorów – ucieszył się Ron
Hermiona wciągnęła ze świstem powietrze, a gdy uświadomiła sobie jak mogło to wyglądać spojrzała w bok.
- O co chodzi? Coś usłyszałaś? – Ron spojrzał na nią zaniepokojony
- Nie, nie coś mi się tylko zdawało – starała sie wyplątać – ale powiedzcie jak udało się Ronowi zniszczyć horkruxa?
Opowieściom nie było końca. Hermiona sama musiała przyznać, że Ron wykazał się niespotykanym męstwem skoro miecz go wybrał, ale zagadką pozostawała srebrna łania.
- Podejrzewam, że łania musiała być patronusem mojej mamy, skoro patronusem mojego ojca jest jeleń – zaczał Harry
- Niekoniecznie – odparł Ron – moim patronusem jest pies, a patronusem Hermiony wydra, nie mają ze sobą nic wspólnego.
- Ale ja, Ron, nie jestem twoją żoną – zaczęła, jednak Harry okazał się szybszy
- Ale twoim patronusem jest pies, który specjalizuje się w polowaniu na wydry, taka specjalna rasa Ron, nie wiedziałeś?
Ron zrobił się cały czerwony, a Hermiona udała, że niczego nie usłyszała.
- Jesteście cali mokrzy! Szybko! Rozbierajcie się i zakładajcie suche ciuchy. Harry – sięgnęła do torebki i podała mu suche spodnie i bluzę – Ron.
Ron miał kłopot ze zdjęciem swetra i koszulki, które przykleiły mu się do ciała. Ramię, które rozszczepiło się podczas ucieczki z Ministerstwa Magii nie było jeszcze w pełni sprawne.
- Oh Ron, ja się tym zajmę – Hermiona podeszła do niego i zaczęła pomagać mu się rozebrać.
Ostrożnie zdjęła mu sweter przez głowę. Koszulka była przyklejona do mokrego ciała, podniosła ja od dołu odsłaniając jego brzuch i klatkę piersiową. Ron nie spuszczał z niej wzroku. Dziewczyna ostrożnie uwolniła jego jedno ramię, przeciągnęła koszulkę przez głowę i zajęła się chorym ramieniem. Koszulka opadła na podłogę.
Teraz albo nigdy pomyślał Ron. Spojrzał na nią głodnym wzrokiem a ona uchwyciła to spojrzenie i bez zastanowienia uniosła obie ręce do góry w geście poddania się i stało się. Jego ręce obejmowały ja w talii, jego usta dotykały jej ust a jej dłonie dotykały jego mokrej skóry na klatce piersiowej. Zanim zdążyła się zorientować co się dzieje całowali się już namiętnie. Nigdy by nie pomyślała, że Ron potrafi tak całować, z taką pasją, z taka dzikością, pożądaniem. Należy ci się to, po zniszczeniu horkruxa, odnalezieniu miecza, uratowaniu Harrego i przybliżeniu mnie i Severusa do naszego ślubu o cały miesiąc. Severus nigdy się nie dowie, poza tym, dla mnie to nic nie znaczy. W następnej chwili Ron przestał ją całować i przytulił ją mocno do siebie.
- Kocham cię Hermiono – wyszeptał w jej włosy
- Ron...
- Nie zaczynaj, nic nie mów – położył jej palec na ustach
- Dziękuję ci Ron
- Dla takiej podzięki jeszcze raz wskoczyłbym do tego zamarzniętego stawu – uśmiechnął się a ona odwzajemniła uśmiech – wiem, że to niczego między nami nie zmienia.
- Niczego – przytaknęła
- Ale muszę cię o coś prosić, chcę cię o coś prosić – zaczął i wyjął z kieszeni spodni złoty pierścionek z rubinem.
- Ron! – Hermiona zbladła – wiesz, że jestem już z kimś zaręczona...
- Więc nie przyjmuj go teraz, ale obiecaj mi, że w razie gdyby Snape nie przeżył wojny zostaniesz moją żoną- położył jej ponownie palec na ustach kiedy chciała coś powiedzieć – nie zrobię mu nic, przysięgam, że go nie tknę.
- Ron, jeśli Severus... Jeśli Severusowi coś się stanie...- to było tak okropne, że na chwilę zapomniała, że trzeba oddychać - to będzie mi wszystko jedno. – wyszeptała odwracając się od niego
- Właśnie, więc możesz mi obiecać...
- Tak.
- Co? Co powiedziałaś? – Ron nie wierzył własnym uszom
- Tak. Powiedziałam, że mogę ci obiecać. – powiedziała jakimś bezbarwnym głosem
Ron nie mógł uwierzyć we własne szczęście i wcale się z tym nie krył. Obrócił ją twarzą do siebie, chwycił w pasie i zakręcił w powietrzu.
- Zgodziłaś się! – krzyknął uradowany
- Ron, zapominasz o czymś – próbowała go zgasić – Severus przeżyje.
Ale Ron jej nie słuchał. Uklęknął na jedno kolano, chwycił jej dłoń i wsunął pierścionek na palec – to tylko na moment, chciałem zobaczyć czy pasuje –uprzedził ją kiedy już chciała się odsunąć
W tym czasie Harry wyszedł z drugiej części namiotu już w suchych ubraniach i zrobił minę jakby zobaczył McGonagal w scenie erotycznej.
- Oświadczyłem się, a ona mnie przyjęła! – Ron nie mógł już się chyba szerzej uśmiechać
- Jaja sobie ze mnie robicie? – Harry patrzył to na rozradowanego Rona to na zmieszaną Hermionę
- Oh Harry, to nie tak jak ci się wydaje. Ron spytał czy zostanę jego żoną w razie jakby... no wiesz o co chodzi – Hermiona nie chciała dokończyć zdania
- To wiele zmienia – wyjąkał Harry i spojrzał na Rona jak na sklątkę tylnowybuchową
- No co? – rudowłosy chłopak nie bardzo wiedział o co chodzi
- To tak jakby przyszła teraz Luna czy nawet Hermiona i spytała czy się z nią ożenię jakby Ginny... no wiesz – jemu tez nie mogło to przejść przez gardło – Ron, to było nie na miejscu, delikatnie mówiąc.
- No nie wierze własnym uszom! Pochwalasz jej związek z tym Śmierciożercą, mordercą, gwałcicielem? Stary!
- Nie, ale jest moja przyjaciółką i sama podejmuje decyzje – Harry wiedział, że stąpa po kruchym lodzie
- Ale przyjaciele są po to żeby się wspierać i żeby się chronić – wykrzyczał Ron – Hermi, zaczekaj
Hermiona wybiegła z namiotu nie mogąc dłużej tego znieść, Ron wybiegł za nią.
- Kocham cię, wiesz o tym, wiesz jak mi ciężko, żeby to był ktokolwiek inny – zaczął
- Oh Ron, nie utrudniaj tego jeszcze bardziej, sama już nie wiem po co się zgodziłam – wysyczała ze złością
- Gdyby Snapeowi coś się stało będziesz potrzebowała przyjaciela, a ja przyjmę cię w każdym stanie, wiesz o co mi chodzi.
Odpowiedział mu jej pytający wzrok.
-Jeśli będzie trzeba zaopiekuje sie tobą gdy będziesz w ciąży czy nawet waszymi dziećmi...
- Piję eliksir antykoncepcyjny Ron, jesteśmy odpowiedzialni – skwasiła się
- Co?! To wy dalej?! Ale jak...
- To był bardzo długi dzień i jeszcze dłuższa noc, może pójdziemy już spać – wzięła Rona pod rękę i zaczęła prowadzić do namiotu – co ma być to będzie Ron, wojna niedługo się skończy.
I wszyscy Śmierciożercy zostaną albo złapani, albo zabici, albo złapani i zabici – pomyślał z satysfakcją, a Snapea za zabicie Dumbledora spotka najsurowsza kara. Chciałbym być przy tym jak Dementor go pocałuje i wyobraził sobie jak gdzieś w podziemiach Azkabanu Severus Snape dygocze ze strachu przykuty łańcuchami do krzesła, gdy suknie ku niemu czarna zakapturzona postać, postać odchyla mu głowę i zbliża bezzębne nibyusta do jego ust i słychać świst, a oczy Snapea stają się puste i martwe.
- Ron, co się dzieje w twojej głowie, że uśmiechasz się z takim rozmarzeniem – spytał Harry ze śmiechem w momencie gdy Ron z Hermioną weszli do namiotu
- Ron spojrzał z ukosa na Hermionę – myślę o końcu wojny i czasach pokoju.
- Ja też, mam zamiar ożenić się z Ginny jak tylko skończy się wojna – i cała trójka zaczęła się śmiać, bo każde pomyślało o własnym ślubie, który miał odbyć się pod koniec wojny.