Snape wszedł do
okrągłego gabinetu dyrektora i już od progu miał dziwne wrażenie, że wszystkie
sprzęty podejrzliwie na niego patrzą. Chciał zacząć opowiadać o tym co działo
się na zebraniu Śmierciożerców, kiedy Dumbledore uciszył go ruchem reki.
- Severusie -
pretensja zabrzmiała w jego spokojnym głosie - Severusie, jak mogłeś?
Snape patrzył na
niego z niemałym zdziwieniem.
- Skoro
czekaliście tak długo, to mogliście poczekać jeszcze trochę, spodziewałem się
po tobie większej rozwagi, rozczarowałeś mnie Severusie - Dymbledor spojrzał mu
prosto oczy - był u mnie Ron Wesley, powiedział co zauważył dziś u Hermiony
Granger.
Snape zacisnął
dłonie w pięści aż chrupnęło.
- I co ja mam
teraz z tobą zrobić? - Dumbledor podszedł do Snapea - przecież nie mogę cię
wyrzucić. Na brodę Merlina!
Snape starał się
nie patrzeć w oczy dyrektora, ale i tak miał wrażenie, że te oczy przewiercają
go na wylot, bardzo tego nie lubił, a Dumbledor miał to niestety w swoim
zwyczaju robić dość często i to nieraz bez wyraźnego, zdaniem Snapea, powodu.
- Nie sądzę, aby
Ronald rozniósł tę nowinkę po całej szkole, ale myślę, że Harry i Ginny już
wiedzą, a jeśli oni wiedzą, to mogą dowiedzieć się o tym rodzice Rona i Ginny,
a tego bardzo bym nie chciał. Jak wiesz, są oni jakby opiekunami panny Granger
w magicznym świecie i myślę, że nie spodobałoby im się, to w jaki sposób i z
kim panna Granger… ehhh Severusie, Severusie, co ja mam z tobą zrobić -
westchnął strapiony Dumbeldor.
- Sugerujesz mi
cos? Powinienem odejść sam, zrzec się posady w Hogwarcie? Bo jeśli masz zamiar
próbować przekonywać mnie do tego ażebym zostawił Hermionę, to daruj sobie to
już na samym początku, szkoda twojego i mojego czasu.
Snape chciał
jeszcze coś powiedzieć, był przygotowany na to, że będzie musiał opuścić
Hogwart. Wcale tego nie chciał, bo Hogwart był jego jedynym prawdziwym domem
jaki kiedykolwiek miał, jednak pozwolił sobie na coś, na co nie powinien i
teraz wypadałoby ponieść konsekwencje swojego zachowania, ale nawet jeśli
będzie musiał zamieszkać w Hogsmade i poszukać sobie innej pracy to nie
żałował. Tak, Severus Snape nie żałował tego, że poddał się tak szybko tej
młodej, pięknej i piekielnie inteligentnej dziewczynie.
- Jesteś szczęśliwy?
- spytał go Dumbledor łagodnie
- Chyba pierwszy
raz w życiu - odpowiedział mu Snape tak szybko, że aż go to zdziwiło
- A ona? A panna
Granger?
- Też, uważam, że
też.
Dumbledor odwrócił
się od niego i spokojnym krokiem podszedł do swojego biurka, usiadł na fotelu,
złączył palce w trójkąt
- Wszystko w
porządku? Pytam o zebranie - dodał jakby od niechcenia beztroskim głosem
- Tak -
odpowiedział Snape nieco zaskoczony nagłą zmianą tematu - wszystko idzie
zgodnie z planem.
- Świetnie. Dziękuję
ci Severusie, dobranoc. - Dumbledor zajął się jakąś wyjątkowo ciekawą książką i
nawet nie spojrzał na zdumionego Snapea.
*****
Reszta stycznia
minęła bardzo szybko, podobnie jak luty i marzec. Kwiecień mijał już nieco
wolniej, może dlatego, że dni były dłuższe, wiosenne, bardziej słoneczne.
Powoli uczniowie Hogwartu zaczęli wychodzić na błonia, spacerować wokół
jeziora, w zamku zrobiło się dość pusto i cicho. Hermiona zdała swój egzamin z
teleportacji, za co Severus obiecał zabrać ją w pewne piękne miejsce. Szli
właśnie do granic Hogwartu żeby się teleportować. Hermiona mogła tym razem
teleportować się już sama, miała licencje, zdała, cieszyła się z tego bardzo.
Jednak Severus nie chciał za nic w świecie powiedzieć jej gdzie mają się
teleportować, więc znowu była zmuszona teleportować się łącznie. Kiedy
otworzyła oczy jej oczom ukazał się taki widok, że aż pisnęła.
- Oh! Sev! Jak
tu pięknie! - dziewczyna była wprost urzeczona widokiem białej pustej plaży
- No cóż, miałem
nadzieję na właśnie taką reakcję i cieszę się, że się nie pomyliłem - Snape był
z siebie bardzo zadowolony
- Ale jak to
jest, że ta plaża jest pusta? Tak piękne miejsce powinno przyciągać swoim
pięknem rzesze turystów, przyznaj się, co wykombinowałeś?
- Hmm coś jak z
Hogwartem, Mugole widzą tylko ruiny grożące zawaleniem, my widzimy piękny
zamek, my widzimy piękną plażę, a oni brudną linię brzegową, wiesz, pełną
wodorostów i wplątanych w nie śmieci. Sprytne, prawda? Ktoś to dobrze wymyślił.
- Tak, ale
Severusie, tu jest bardzo gorąco, to nie jest Wielka Brytania, mamy kwiecień, a
tu jest co najmniej 30 stopni, gdzie my jesteśmy?
- W Afryce -
odpowiedział jej jeszcze bardziej zadowolony z siebie mężczyzna
- W Afryce? No
no… Przeszedłeś samego siebie, gdzie dokładniej?
- W Libii.
Trafiłem tu kiedyś przez przypadek, niezbyt dokładnie skupiłem się na celu
mojej teleportacji i zamiast tam gdzie powinienem trafić trafiłem właśnie tu,
to co, popływamy? - Snape zaczął się już rozbierać
- Masz dla mnie
kostium kąpielowy? -Hermiona spytała, chociaż dobrze wiedziała jaka będzie
odpowiedź
- Żartujesz? -
Snape aż się zaśmiał
- To jak mam
pływać?
- No jak to jak?
Nago! Hermiono, nie powiesz mi chyba, że się mnie wstydzisz - spojrzał na nią z
takim politowaniem, że aż zaklęła w duchu
Chcąc nie chcąc
zaczęła powoli pozbywać się ubrań. Mimo, że od jakiegoś czasu sypiali ze sobą
regularnie dziewczyna w dalszym ciągu czuła przed nim wstyd, wprawdzie tylko
odrobinkę, ale jednak. Zawsze wydawało jej się, że ma za mały biust, za duży
brzuch, cellulit, za grube uda, zbyt płaskie pośladki i tak dalej i tak dalej.
Severus widząc jej zawstydzoną minę stwierdził, że znowu myśli o jakiś
bzdurach.
- Hermino,
wydaje mi się, że masz rację
- Co?
- Coś jest z
tobą nie tak - przyglądał się jej teraz badawczo z poważną miną
- Oh, ale co? -
wystraczyła się dziewczyna - chodzi ci o ten cellulit?
- Tak, właśnie
to mam na myśli - Severus pokiwał glową
- No bo wiesz
no, zapuściłam się trochę przez zimę - Hermiona była bardzo zmieszana
- Nie wiem, jak
można mieć taki cellulit - ciągnął dalej Snape - nie możesz czegoś z nim
zrobić?
- Oh Sev, jesteś
okropny!
- Taki cellulit
na paznokciach u stóp, Hermino, byś się wstydziła - powiedział poważnie Snape
po czym widząc jej minę wybuchnął śmiechem
- Severusie! To
nie jest cellulit, to brokat! - Hermiona chciała zrobic groźną minę, ale widząc
jak Sev dusi się ze śmiechu nie mogła zrobić nic innego jak tylko się
uśmiechnąć - uwielbiam cię i te twoje paskudne poczucie humoru też
- Kochana
zapamiętaj, że dla nas nie ma czegoś takiego jak cellulit, on nie istnieje w
świecie facetów, to choroba mózgu występująca u pięknych kobiet - objął ja w
talii i spojrzał na nią z góry - uwielbiam kiedy jesteś naga i kiedy się tego
nie wstydzisz, tak jak teraz.
- Dobrze
pływasz? - Hermiona chciała zmienić temat
- Całkiem
nienajgorzej, a ty?
- Chyba też
całkiem nienajgorzej.
Hermiona
uśmiechała się, bawiła się jego włosami i patrzyła mu w oczy z taką miłością,
że aż go to bolało, wiedział, że mają coraz mniej czasu. Nie był pewien jej
reakcji, na to co miało nastąpić, czy ona to zrozumie? Czy nie przestanie w
niego wierzyć? Czy nie przestanie mu ufać i kochać go? Czy będzie bezpieczna?
- Hermino,
ćwiczysz prawda? Zaklęcia niewybaczalne, na tych ślimakach, które ci dałem? -
jego ton nagle stał się bardzo poważny
- Tak Sev,
ćwiczę, codziennie wieczorem i idzie mi całkiem nieźle, chociaż avada dalej mi
nie wychodzi tak jak powinna - skrzywiła się i spojrzała w ziemię
- Umarłbym gdyby
cos ci się stało - powiedział bardzo bardzo cicho i pocałował ją w czoło -
idziemy popływać? - dodał już normalnym głosem
Pływali, bawili
się w wodzie, biegali po plaży, Hermiona wytaplała się w piasku ku wielkiej
uciesze Severusa, który zaniósł ja potem do wody i wrzucił bez ostrzeżenia.
Wszystko było idealne, plaża, morze, pogoda, on tylko nie mógł odegnać od
siebie tych okropnych myśli, że to się już powoli kończy, ale może nie będzie
tak źle, może ona mu wybaczy? Może go zrozumie, zrozumie to wszystko co miało
niedługo nastąpić, może zna go lepiej niż mu się wydaje, może jej nie docenia,
musi jej tylko bardziej zaufać.
- Ufam ci -
powiedział to mimowolnie
- O co chodzi?
Czego mi nie mówisz? - Hermiona spoważniała - zauważyłam, że jesteś coraz
bardziej ponury…
- Zawsze jestem
ponury, ja z natury jestem ponury, przecież mnie znasz - Severus starał się
żeby wszystko wyglądało naturalnie
- Nie prawda.
Wcale nie jesteś ponury, sprawiasz tylko takie wrażenie, chcesz być taki w
oczach innych, ale ja cię znam, trochę - wzięła jego twarz w dłonie i spojrzała
na niego bardzo poważnie - wcale nie jesteś ponury, jesteś kochany i cudowny,
tylko widzę, że coś cię coraz bardziej martwi.
- To nic, przejdzie
mi, zobaczysz, to nic takiego - dobrze wiedział, że kłamie
- Sev, kłamstwo
masz opanowane do perfekcji i na prawdę nie widać, że kłamiesz, ale ja i tak
wiem, że kłamiesz, dowiem się o co chodzi?
- Tak
- Kiedy?
- W swoim
czasie.
- Nie lubię gdy
tak mówisz, ale niech będzie - wiedziała, że nawet gdyby prosiła go najlepiej
jak umie to i tak niczego by nie osiągnęła jeśli rzeczywiście nie chciał jej
teraz nic powiedzieć.
- Co zrobimy z
resztą dnia? - tym razem Snape zmienił temat - Masz jakieś pomysły? Co chcesz
robić?
- Kochać się z
tobą - odpowiedziała bez chwili zastanowienia i zaraz parsknęła śmiechem widząc
jego zdziwioną minę - no co?
- Nie, nic,
tylko zdziwiło mnie, że mówisz to tak po prostu, tak bez ogródek
- Severusie -
Hermiona zamknęła mu usta dłonią - tu i teraz
Snape pokręcił
głową z niedowierzaniem i uśmiechnął się, ciągle potrafiła go czymś zaskoczyć,
jego, którego już nic nie miało prawa dziwić. W tej chwili znów pomyślał sobie,
że może rzeczywiście nie docenia jej tak jak powinien.