niedziela, 30 sierpnia 2015

41 W Hogwarcie



- Harry, pożyczyłbyś mi swojej peleryny na kilka chwil? Chciałabym rozejrzeć się po okolicy, by porozrzucać jeszcze kilka zaklęć zwodzących – nieśmiało skłamała Hermiona
- Wiesz, co o tym wszystkim myślę, mogę dać ci tylko tą tarninową różdżkę, twoją muszę mieć przy sobie na wypadek... sama wiesz...- myślał, że się nie zgodzi, że nie będzie chciała wyruszać w ciemną noc z obcą tarninową różdżką
- W porządku Harry, myślę, że tarninową też dam radę – uśmiechnęła się słabo.
Kiedy pokonywała rzucone wcześniej przez siebie bariery ochronne nie było jej już do śmiechu. Miała zamiar deportować się na hogwarckie błonia, przejść przez bramy, dojść do zamku, potem wślizgnąć się do niego i przejść niezauważona do kamiennego gargulca, a potem do gabinetu dyrektora, a to wszystko z tarninową różdżką, która działała jak chciała i w ogóle się jej nie słuchała. Ale musiała go zobaczyć, musiała z nim porozmawiać, musiała go uspokoić.
Z cichym pyknięciem pojawiła się na błoniach Hogwartu. W dali zauważyła dwie wiszące w powietrzu lampy to rodzeństwo Carrow’ów pomyślała jeśli tylko oni patrolują okolicę nie będzie trudno się obok nich przemknąć. Dotarcie pod wrota wejściowe nie było trudne, teraz nie wiedziała ile przyjdzie jej czekać pod nimi by móc wejść do środka. Jednak tym razem Filch okazał się wybawieniem. Kiedy przechodziła obok niego Pani Norris miałknęła z rozdrażnieniem, ale Filch nie zwrócił na to należytej uwagi. Hermiona szła teraz prosto do gabinetu Snapea.
- Hasło – usłyszała od kamiennego gargulca
- Szlamy i mugolaki – odpowiedziała, zastanawiając się jak kamienna figura widzi przez pelerynę niewidkę
Płynęła już kamiennymi schodami w górę, wprost pod drzwi, zapukała.
- Kto tam? – usłyszała znajomy głos
Nie odpowiedziała, otworzyła drzwi i weszła do środka schowana pod peleryną niewidką.
- Drętwota!- Severus machnął momentalnie różdżką
- Protego – krzyknęła może trochę za głośno
- Ty głupia wiedźmo, jak mogłaś tu dziś przyjść?! – Severus w jednej chwili stanął przed nią i zdjął z niej pelerynę – jesteś nieostrożna, bezmyślna, w ogóle co ty sobie wyobrażasz!?
- Severusie – dotknęła jego policzka – cieszę się, że znajduję cię w dobrym zdrowiu.
Uśmiechnął się krzywo, po czym wziął ją w ramiona i głośno nabrał powietrza.
- Czy wiesz jak mało brakowało?! Kiedy zaczął mnie torturować i powiedział, że nie zawahał się rzucić w ciebie morderczym zaklęciem myślałem, że rozpadam się na kawałki!
-Sev, za co? Za co tym razem się na tobie wyżył, przecież jesteś wierny, nie sprawiasz mu zawodu...- Hermiona nie rozumiała praw, którymi kierował się Voldemort
- Za to, że cię kocham – odparł – za to ze pozwoliłem ci odejść po zabiciu Dumbledora. On przecież nie wie, ze jesteśmy razem. Myśli, że już od dawna nie mam z tobą kontaktu, zemścił się za to, że nie dał rady cię zabić i za to, że w ostatniej chwili zdołałaś uratować tego głupca Pottera.
- Ale już dobrze, nie jesteś ranny? – Spytała z niepokojem – może połóż się.
Nie protestował, kiedy zaprowadziła go do sypialni w głąb gabinetu i delikatnie pchnęła na łóżko. Usiadła obok i zaczęła dotykać jego włosów.
- Tęskniłam – zaczęła
- Nie powinniście udawać się do Doliny Godryka, on tylko na to czekał, w dodatku w Wigilię Bożego Narodzenia – przerwał jej zirytowany
- Myśleliśmy, że coś tam znajdziemy, poza tym Harry już nie mógł dłużej czekać, by odwiedzić groby swoich rodziców i ruiny domu. Wyobraź sobie, że w centrum miasteczka jest pomnik jego rodziców i jego – ciągnęła Hermiona
Severus pamiętał dobrze, jak lata temu klęczał pod tym pomnikiem i modlił się o śmierć...
- Byliśmy też w domu Harrego, zadziwiające jak dobrze się wszystko zachowało, Harry zbierał co się da i kazał mi to chować do torebki, jednak kiedy podał mi kilka butelek Ognistej z witryny z salonu odmówiłam – uśmiechnęła się
 - Tyle lat minęło a dom jeszcze stoi – zamyślił się Severus- siła zaklęcia była potężna skoro wysadziła dach w powietrze, a jednak fundamenty nie zostały naruszone.
- Myślę, ze Harry planuje zamieszkać w nim z Ginny po wojnie, po uprzednim remoncie oczywiście – dodała – dom jest na prawdę mały, ale myślę, ze 3 pokoje na początek im wystarczą, do tego ma spory ogród.
- Nie wiem czy chciałbym mieszkać w takim miejscu – mruknął Snape
- Ja też, ale nie widziałeś go wtedy. Zachowywał się jakby od zawsze tam mieszkał. Tam jakby czas się zatrzymał, 16 lat temu. Pod wózkiem znalazł siatkę z zakupami, które zrobiła jego mama na noc duchów, zobacz – wyciągnęła coś z magicznej torebki i pokazała Severusowi.
To był kalejdoskop uczuć. Hermiona, która zakrada się do Hogwartu pokazująca ostatnie zakupy Lily. Severus usiadł, wziął siatkę do ręki i zaczął powoli wyciągać z niej zakupy, kukurydziane dynie, ciasteczka dyniowe, cukrowe różdżki. Wszystko takie jakby dopiero co zdjęte jej ręką ze sklepowej półki. Pamiętał jak zajadali się takimi samymi cukrowymi różdżkami po powrocie do domu na wakacje po pierwszym roku spędzonym w Hogwarcie.
- Schowaj to, niech Potter chociaż tego nie je, jest już dawno po terminie – mruknął – Wieprzlej też nie.
Hermiona na te słowa wyraźnie posmutniała – Ron od nas odszedł...
- Hermiono, uważaj na siebie, to nie było mądre, to że tu przyszłaś – spojrzał na nią zmęczonym, zatroskanym wzrokiem – co do Wesleya, nie zrobił niczego czego bym się po nim nie spodziewał.
- Sev, wiesz ze będę, a ty uważaj na siebie, musze już iść, powiedziałam Harremu, że idę rzucić pare dodatkowych zaklęć ochronnych wokół obozu, nie chcę żeby się martwił i zaczął mnie szukać- podniosła się z łóżka całkowicie ignorując uwagę Severusa na temat Rona
Severus jednym szybkim ruchem, przyciągnął ją do siebie, tak ze znalazła się tuż pod nim – jeszcze tylko chwila – wyszeptał zanim połączył swoje usta z jej ustami.
Całowali się. Hermiona dotykała jego twarzy, włosów, chłonęła jego zapach, aż nagle niechętnie przestał, uniósł się nad nią na tyle żeby mogli na siebie patrzeć – nie wiesz ile siły woli kosztuje mnie aby teraz pozwolić ci odejść.
- Czuję to – mruknęła z paskudnym uśmieszkiem i wyplątała się z jego objęć.
Odprowadził ją do drzwi. Kręcił z niedowierzaniem głową, gdy na nią patrzył.
- Nie przychodź tu więcej dopóki ci na to nie pozwolę, nie mogę cię narażać. W odpowiednim czasie prześlę ci wiadomość, poza tym nie mamy pewności czy wszystkie postacie w portretach rzeczywiście śpią- spojrzał na portret Nigellusa Blacka – nie wiem już komu można ufać, zaczynam chyba popadać w paranoję.
- Merlin jeden wie ile bym ci chciała powiedzieć w tej chwili – wspięła się na palce by go pocałować – myślę, że Blackowi wciąż możemy ufać.
Objął ją delikatnie i tak samo delikatnie pocałował. Zacisnął powieki, by odpędzić od siebie natrętną myśl czy to nie ostatni raz.
- Zmarzniesz, mamy zimę, nie masz czegoś cieplejszego w tej swojej przepastnej torebce – uśmiechnął się słabo.
- Wiesz, Harry kazał mi wsadzić to do torebki – zaczęła grzebiąc w niej różdżką – Accio sweter!
Chwyciła w dłoń puchaty pasiasty sweter i wyciągnęła z torebki. Severus patrzył jak dziewczyna opatula się nim szczelnie, zapina guziki i zawiązuje dzianinowy pasek. Ciemno zielone pasy na tle delikatnej bieli
- Lily, zapnij się, chłodno dziś, już się ściemnia – nie pozwolił, by nawet dotknęła guzików, podszedł o krok bliżej i zaczął je powoli zapinać jeden po drugim, aż dotarł na sam dół. Sięgnął po pasek siłą rzeczy obejmując ją przez chwile w pasie. Spojrzał na nią, a ona uśmiechnęła sie delikatnie i skierowała wzrok na czubki ich butów. Podniósł jej podbródek.
- Jutro SUMY, musze już iść, chcę jeszcze coś powtórzyć – mówiąc to odsunęła się krok do tyłu.
Nie pozwolił jej na to, podszedł bliżej, objął ją w pasie i zaczął powoli przybliżać swoją twarz do jej twarzy, dając jej czas na wycofanie się z sytuacji, ale ona nie wycofała się, podniosła wzrok, jej oczy były takie piękne, ten sweter tak pasował do jej ciemnorudych włosów
- Nie broń się – jego głos był tak przepełniony emocjami, że przypominał charkot.
Świat zaczął mu wirować. Przez chwilę bał się, że może nie trafić swymi ustami do jej ust, ale już po chwili poczuł jej ciepłe usta na swoich. Nigdy nie czul się tak szczęśliwy jak dziś na błoniach, dzień przed Sumami. Może jutro, już jutro Evans będzie jego, zaprosi ją do Hogsmead na piwo kremowe.
- Do zobaczenia, kocham cię, pięknie w nim wyglądasz – powiedział trochę zbyt mokrym głosem wracając do świata rzeczywistego
- I ja ciebie kocham Severusie, do zobaczenia, to sweter matki Harrego
- Ach tak – mruknął, a ona wiedziała, że poznał go od razu i wiedziała, że w końcu kiedyś będą musieli się z tym zmierzyć i nie miała na myśli swetra.
 Dotknęła jeszcze raz jego policzka, zarzuciła na siebie pelerynę i wyszła z gabinetu.
Severus ku jej wielkiemu zdumieniu podążył za nią aż na błonia. Gdy mijali Carrowów rzucił tylko, ze chciał osobiście spatrolować tereny zamku. Odprowadził ją aż do granic pola antyaportacyjnego. Przez moment spojrzał w miejscu, w którym miał nadzieje były jej oczy i nie pomylił się. Złapała jego spojrzenie, uśmiechnęła i deportowała z cichym pyknięciem.
- Tylko ciebie kocham – dodał kiedy wiedział, że nie mogła go już usłyszeć – nie ważne w czyim swetrze.
- Hermiono, gdzie tak długo byłaś, martwiłem się – Harry zerwał się na równe nogi
- Spokojnie chciałam powiększyć tarczę ochronną najbardziej jak się da, to wszystko, a ta różdżka sam wiesz... Ron nie wrócił? – spytała z nadzieją w głosie
Harry pokręcił przecząco głową.
- To już dużo czasu, nie ma go już z nami ze dwa tygodnie – powiedziała chyba bardziej do siebie niż do niego – brakuje mi go, to dziwne, ale zawsze potrafił mnie rozśmieszyć i teraz kiedy boję się tak bardzo, że nawet przeraża mnie mój własny oddech przydałoby mi się trochę jego głupkowatego poczucia humoru.
- Wiem co czujesz i wiem, że wróci, nie wiem jak – złapał pytające spojrzenie Hermiony – ale na pewno wróci. Idź się prześpij, ja obejmę wartę.

7 komentarzy:

  1. Hej !!!
    Kocham twoje opowiadanie. Naprawdę wszystko zapowiada się genialne pisz dalej.
    Pozdrawiam AnAstar

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następny rozdział :
    Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ja się cieszę, że wrocilaś:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tak, właśnie cię znalazłam i troche przerazily mnie te wielkie przerwy i mam nadzieję że tym razem dokończysz bez przerw i zawieszen. Kibicuję ci a tymczasem idę zacząć czytać na starym blogu

    OdpowiedzUsuń
  5. Doczytałam :) widać wielka zmianę w stylu pisania miedzy 2007 rokiem a teraz. Widać ze nabrałaś wprawy tylko na twoją korzyść:) bardzo mnie wciągnęło twoje opowiadanie i mam nadzieję że niebawem pojawi się kontynuacja i nie będzie wielkich przerw.

    OdpowiedzUsuń