Hermiona
przyszła do lochów punktualnie, jak zawsze, a Severus, jak zawsze, siedział
przy biurku zatopiony głęboko w swoich myślach.
- Dałabym tysiąc
galeonów za twoje myśli - szepnęła
- Masz tyle? -
uśmiechnął się z błyskiem w oku, ale już po chwili jego oczy znów zmatowiały -
musimy porozmawiać.
- Nie mogę
uwierzyć, że to już dziś - mruknęła Hermiona tak, że ledwo ją usłyszał
- Nie wiem co
powiedzieć, nie wiem od czego zacząć - Snape wstał i podszedł do niej po to by
mocno przytulić ją do siebie - nie lubię tej myśli, że przez jakiś czas… Na
Merlina do jasnej cholery! Nienawidzę tej myśli, że będziesz ode mnie tak
daleko przez tak długi czas!
- To tak jak ja
kochany, ale zacznij już mówić o co chodzi, wiem, że czasu jest tak mało, że
prawie go nie ma - pogłaskała jego policzek i widząc jakąś niepewność w jego
oczach powiedziała - nie bój się, wszystko mi możesz powiedzieć i we wszystkim
mi możesz zaufać, kocham cię bardzo, bardzo mocno.
Atmosfera zagęściła
się, nie była już przyjemna. Była jakaś dziwnie mokra, w złym tego słowa znaczeniu,
przesycona zgnilizną, złowroga, zwiastująca wszystko co najgorsze, ale uśmiech
Snapea słyszącego słowa ‘kocham cię’ z ust Hermiony przebił nawet tę grobową
atmosferę. Niestety, jednak tylko na chwilę, zaraz po tym jego twarz spoważniała.
Nabrał powietrza i zaczął mówić powoli, ważąc każde słowo.
- Będą się
działy rzeczy straszne i ważne, pamiętaj tylko, nie broń mnie, za nic w świecie
mnie nie bron, to dla mnie bardzo ważne.
- Dobrze… jeśli
o to prosisz - Hermionę zdziwiły te słowa, ale słuchała dalej
- I chce cię
jeszcze prosić o coś jeszcze- opuścił głowę, zamknął oczy, przygotowywał się,
do tej najważniejsze prośby - to dla mnie najważniejsze, bez tego… bez tego nie
mam po co żyć…
- Co tylko
zechcesz - przerwała mu dziewczyna
Nastała chwila
ciszy, bardzo gęstej ciszy, Hermiona nie śmiała się odezwać, czekała, aż w końcu
Snape upadł na kolana i klęcząc tak przed nią przemówił:
- Hermiono i
cokolwiek się dziś stanie, dziś, czy kiedykolwiek, cokolwiek o mnie usłyszysz,
nie ważne czy od kogoś znajomego czy kogoś całkiem obcego, cokolwiek by się nie
stało, proszę cię, nigdy we mnie nie wątp - patrzył na nią błagalnym smutnym
wzrokiem
- Nie wiem co
masz na myśli, ale dobrze wiesz, że nigdy w ciebie nie zwątpię, cokolwiek by
się nie wydarzyło, wiesz przecież Sev…
- Hermiono -
Snape nie dawał za wygraną - cokolwiek, powtarzam cokolwiek, nawet coś
potwornego, coś najpotworniejszego…- głos Snapea się załamał
- Błagam cię, Hermiono,
błagam cię, nigdy we mnie nie zwątp
- Nigdy,
Severusie, nigdy, obiecuje ci i przysięgam, że cokolwiek by się nie stało,
nawet gdyby chodziło o cos najbardziej tragicznego w skutkach, o …- Hermiona
zawahała się - nigdy w ciebie nie zwątpię, przyrzekam
- Nigdy? - powtórzył
Snape
- Nigdy -
powiedziała dziewczyna z taka mocą i stanowczością w głosie, że nie musiał się
już więcej upewniać.
Przytuliła go do
siebie bardzo mocno, wiedziała jak bał się odrzucenia, szczególnie przez nią i
niemal czuła jego ból i strach.
- Wstań, wstań
już Severusie, wszystko będzie w końcu dobrze, tak jak należy - uspokajała go
dziewczyna - ile mamy jeszcze czasu?
- Niewiele Hermiono,
niewiele - westchnął Snape
- Kiedy cię
teraz zobaczę?
- Myślę, że
niedługo, za kilka tygodni, może trochę szybciej, nie wytrzymałbym długo bez
ciebie. Myśl, że cię zobaczę będzie mnie trzymać przy życiu, wśród tych
wszystkich wrogów których musze nazywać przyjaciółmi.
Hermiona usiadła
na łóżku Snapea i wyciągnęła do niego rękę
- Chodź, usiądź
tu ze mną, chcę się jeszcze tobą nacieszyć, popatrzeć na ciebie i poczuć twoje
ciepło i chłonąć twój zapach i glos i ciebie całego.
Mężczyzna usiadł
naprzeciwko niej i wziął jej ręce w swoje
- Dłonie ci drżą
- zauważyła Hermiona - jeszcze nigdy…
- Nic mi nie
będzie, naprawdę, jeśli wciąż będziesz ze mną i nigdy we mnie…
- Nigdy
Severusie, nigdy przenigdy - ujęła jego twarz w dłonie - nigdy i wbij to sobie
do głowy i ty też we mnie nigdy nie wątp.
- Nigdy -
powiedział Snape - po czym pocałował ją, raz, potem drugi, potem już nie mogli
się od siebie oderwać. Hermiona położyła się na łóżku, Snape położył się na
niej, powoli zaczęli pozbywać się ubrań, atmosfera była mroczna i złowieszcza,
świece paliły się krótkim przerywanym płomieniem gdy połączyli się w jedno,
było dziwnie cicho, słychać było tylko ich przyspieszone oddechy. Po wszystkim
mężczyzna prawie od razu zasnął. Hermiona tuliła jego głowę do swoich nagich
piersi, głaskała go po włosach i zastanawia się co miał na myśli mówiąc o
strasznych rzeczach i o zwątpieniu w niego, zastanawiała się co ich teraz czeka,
kiedy znów będzie mogła go tak tulić, wiedziała, że musi go już obudzić, ale
Snape obudził się sam, spojrzał na nią smutnymi oczami i powiedział
- Już czas,
musze już iść, zaraz tu będą.
- Kto?
- Dowiesz się,
dowiesz się już niedługo, ale zanim jeszcze się rozstaniemy chce cię prosić o
jeszcze coś.
Wstał, założył
spodnie, wyszedł na chwilę do gabinetu. Kiedy wrócił ponownie uklęknął przed
Hermiona, która siedziała na łóżku owinięta prześcieradłem
- Sev, przyrzekłam
ci już, że nigdy w ciebie nie zwątpię, wstań, no…
- Nie utrudniaj
mi tego proszę, nigdy tego jeszcze nie robiłem i już widzę, że będą kłopoty -
mruknął nerwowo, wziął głęboki oddech, opuścił głowę, wyjął coś z kieszeni
spodni
- Hermiono, czy
jak wojna się skończy, kiedy to wszystko ustanie i zapanuje spokój, czy wtedy,
zostaniesz moją żoną? - podniósł głowę i spojrzał na nią pełnymi nadziei
czarnymi oczami.
Dziewczyna to
patrzyła na niego, to na piękny pierścionek z białego złota z okazałym
szmaragdem, zabrakło jej słów, głos uwiązł gdzieś bardzo głęboko w gardle,
wyciągnęła rękę i dotknęła jego policzka uśmiechając się najbardziej szczęśliwym
ze swoich uśmiechów
- Tak, tak,
zostanę twoją żoną Severusie, wyjdę za ciebie, wyjdę za ciebie z największą
przyjemnością i największą ochotą i oh Sev, tak bardzo się cieszę, nie
spodziewałam się jeszcze, oh jestem tak zaskoczona i tak bardzo cię kocham i
brak mi słów, my i twój mały biały domek, nasz biały domek!
- Jak na to, że
brak ci słów to trochę dużo mówisz - zaśmiał się Severus tak ładnie jak tylko
potrafił - załóż - wyciągnął bardziej pierścionek w jej kierunku
- Nie, ty mi go
włóż na palec - dziewczyna wyciągnęła rękę, mężczyzna powoli wsunął na jej serdeczny
palec pierścionek
- Barwy
Slytherinu - uśmiechnęła się
- Żebyś nie
zapomniała, że to ode mnie - palnął
- Żartujesz.
- Ale obawiam
się ze na dziś to nasze ostatnie chwile.
Snape wstał i
sięgnął po resztę ubrania, Hermiona zrobiła to samo, za chwile już ubrani,
spojrzeli na siebie jeszcze raz.
- Nic nie mów -
Hermiona miała łzy w oczach - nic nie mów, bo będzie mi jeszcze trudniej, mam
bardzo złe przeczucia, tak strasznie się boję, o nas, o ciebie.
- Ciiii - Snape
przytulił ją ostatni raz, zamknęli oczy, potem odnalazł jej usta i bardzo,
bardzo delikatnie je pocałował, dziewczyna odsunęła się od niego, dotknęła jego
twarzy i poszła w stronę drzwi, on poszedł za nią, Hermiona otworzyła drzwi i
była już jedną nogą za progiem, gdy usłyszała jego głos
- Nigdy? -
kolejny raz pytał Snape
Jego głos
brzmiał tak bezbronnie, że w jednej chwili trzasnęła drzwiami, odwróciła się i
wpadła mu w ramiona, rozpaczliwie go do siebie tuląc
- Nigdy, nigdy,
kochany, nigdy, nie musisz mnie już pytać, przecież wiesz
- Kocham cię,
kocham cię bardziej niż mogę to sobie uświadomić, bardziej niż jestem w stanie
ci to przekazać, kocham cię do bólu, ale idź już, proszę cię idź już, bo teraz
ja… bo nie będę umiał… proszę cię nic już nie mów - starał się na nią nie
patrzeć
- We wszystkim
co zrobisz jestem z tobą, zawsze, we wszystkim co zrobisz, bez względu na
cokolwiek, pamiętaj Severusie, we wszystkim.
Hermiona wziął
jego rękę i przyłożyła ją do swojej klatki piersiowej, skinęła powoli głową, łzy
płynęły jej po policzkach i mogłaby przysiąc, że w jego oczach tez cos
zamigotało, ale w tym momencie Snape odwrócił się od niej i pochylił nad biurkiem
wpierając się na rekach
- Proszę cię -
wyszeptał
Ale tej prośby
nie chciała spełnić, położyła mu rękę na ramieniu i wyszeptała z bólem w głosie
- Nawet jeśli
będziesz zabijać będę z tobą, jestem z tobą całą sobą.
Hermiona wyszła.
W momencie gdy drzwi się za nią zamknęły Snape uderzył pięścią w biurko z taka
siłą, że po chwili jego knykcie były już mocno spuchnięte.
*****
Kiedy zakładał
szaty i chował pod peleryną maskę Śmierciożercy myślał tylko o tym, że się
zgodziła, że najlepsze stworzenie na świecie zgodziło się zostać jego żoną,
jego, okropnego, wstrętnego, splugawionego mordercy.
- Ale mimo
wszystko się zgodziła - szepnął i coś przebiegło przez jego twarz, cos jakby
cień uśmiechu.
Jednak im dłużej
jej nie widział tym więcej miał wątpliwości. Kiedy wychodził z lochów myślał
już tylko o tym jak Hermiona zareaguje na wieść o śmierci Dumbledora, przecież
lubili się, dyrektor okazywał jej specjalne względy, jako przyjaciółce Harrego
Pottera i towarzyszce jego przygód. Jak ona zareaguje na to, że to on, Severus,
zabił Dumbledora? Czy zwątpi w niego?
- Nigdy -
powiedział sam do siebie szybko odganiając przykre myśli
- Jesteś tego
taki pewien? - odezwał się złośliwy głosik w jego głowie
- Muszę, nic mi
innego nie pozostało - wyszeptał z bólem i uświadomił sobie, że bardzo chciałby
mieć pasmo jej włosów.