Było słoneczne
letnie popołudnie, Hermiona korzystając z wielkiego rwetesu spowodowanego
przygotowaniami do jutrzejszego ślubu Fleur i Billa wymknęła się na krótki
spacer. Od czasu wydarzeń na Wierzy Astronomicznej nie pozwalano jej nigdzie
wychodzić, a nawet przebywać samej. Członkowie Zakonu Feniksa zgodnie orzekli,
że Severus Snape może zechcieć skontaktować się z nią w najbliższym czasie, po
to by dowiedzieć się czegoś więcej o ich planach dotyczących miejsca pobytu
Harrego Pottera po ukończeniu przez niego magicznych siedemnastu lat, z tego
też powodu przez całe wakacje miała zostać w Norze. Wiedziała, że szanse na to,
aby Severus zjawił się nagle w Norze były tak małe, że chyba żadne, mimo to
cały czas wierzyła w ich szybkie spotkanie i czekała na niego. Ostatni raz
widzieli się przez ułamek sekundy w trakcie przenoszenia Harrego do Nory
podczas powietrznej bitwy. Nawet nie wiedziała czy on domyślił się, że to
właśnie ona, przecież była tylko jednym z siedmiu Potterów. Starała się posłać
mu takie spojrzenie żeby ją poznał, ale to byłą tylko chwila, bardzo krótka
chwila. Potem doszedł jeszcze atak Snapea na jednego z bliźniaków, znów musiała
słuchać tych wszystkich nieprzyjemnych dla niej wywodów i znów nie mogła nic
powiedzieć by go obronić, przecież nie pozwolił jej na to, poza tym kto by jej
słuchał? Miała nadzieję, że nic mu się nie stało podczas bitwy i po niej. Lord
Voldemort nie znosił porażek swoich Śrmierciożerców, tym bardziej tak
doświadczonych jak Severus. Korzystając z tego, że Ginny ją kryła postanowiła
wejść głębiej w trzciny otaczające dom. Nie spodziewała się raczej pojawienia
się Severusa przed drzwiami frontowymi, jednak wiedziała, że zjawi się jak tylko
będzie miał taką możliwość. W końcu po to wysłała do niego ten list kilka dni
temu, żeby dowiedział się gdzie jest, gdzie jej szukać. Wysyłanie listów do Hogwartu
było teraz bardzo problematyczne, wszystko przez nieustanne kontrole i
ustanowienie cenzorów w Ministerstwie Magii. Dzięki pomocy Ginny, która jako
jedyna widziała o tym, że Hermiona wcale nie odkochała się w Severusie, Hermiona
dostała się do Londynu. W MM dostała wstrętną plakietkę z napisem „mugolak” i
podeszła do małego biurka, za którym siedział tępo wyglądający czarodziej.
Wziął od niej list i zaczął po cichu czytać beznamiętnym głosem:
„Nie wiem od czego zacząć ten list, więc
zaczynam od tego, że nie wiem od czego zacząć, może potem będzie łatwiej. Wiem,
że wszystkie wiadomości są przechwycone i przechodzą kontrolę. Cieszę się, że
jesteś cały i zdrowy, bo bardzo się o ciebie martwiłam, nie ma dnia ani godziny
żebym o tobie nie myślała, ze strachem nadzieją i miłością na jaka zasługujesz
kochany. Nie chcę kłamać, były chwile kiedy naprawdę nie wiedziałam co myśleć,
ale to było krotko po tym wydarzeniu i teraz już jestem pewna, byłam już wcześniej...
Jestem bardzo dumna z tego kim chcesz mnie uczynić i czekam na spotkanie z tobą
jak na nic nigdy w swoim całym życiu. U mnie wszystko w porządku, jestem cala i
zdrowa i bezpieczna. Niedługo wybieram się z przyjaciółmi na wycieczkę, nie
wiemy jeszcze gdzie wyruszymy, ale mamy nadzieje, ze wycieczka się uda. Wiem,
że to głupie, że to nie jest odpowiedni czas na zwiedzanie. Niedługo właściwa
strona wygra wojnę i zapanuje wreszcie odpowiedni porządek, w którym wreszcie
będziemy mogli być szczęśliwi i nie będziemy miesili siedzieć w norze.”
Kocham Cię nade wszystko H.
- Tu! Proszę
dopisać, że Czarny Pan wygra wojnę. - wskazał palcem cenzor i zmrużył oczy
patrząc na Herminę - szlamy na ogół nie trzymają strony ciemnej strony
- Trzyma się
stronę strony, która ma szanse wygrać proszę pana, czy mogę już wysłać mój
list? – spytała ze zniecierpliwieniem
- Przepraw
jeszcze to co ci kazałem - postawił magiczna pieczątkę na pergaminie i oddał
list dziewczynie - Co ja się mam, wszędzie szlamy i zdrajcy krwi, co za
cholerna posada!
*****
Kiedy Hermiona
przechadzała leniwie dookoła Nory Severus patrzył w niebo przed okazałym
budynkiem Malfoy Mannor, który był już oficjalną kwaterą główną Czarnego Pana.
Nie było godziny, w której nie pomyślałby o Hermionie, była jego narzeczoną,
ale czy wciąż nią była? Czy nie zmieniła zdania? Wtedy, tamtej nocy kiedy była
bitwa w powietrzu, wydawało mu się, że ją zobaczył. To nie był Potter, ani któryś
półgłówek z reszty jego bandy, to była ona, mimo, że w ciele Pottera. Zdradziło
ją spojrzenie, nikt nie patrzył na niego w ten sposób, nikt od bardzo bardzo
dawna. Było to dziwne przeżycie, pełne miłości oczy Pottera, oczy Lily. Nigdy
nie przypuszczał i nie marzył, że oczy Lily spojrzą jeszcze kiedyś na niego, że
spojrzą właśnie w taki sposób. Jednak szybko pozbył się tej myśli, a jej
miejsce zajęła myśl o spojrzeniu Hermiony, to było spojrzenie Hermiony, mimo,
że oczami Lily, to z tego cieszył się najbardziej. Widział, że nikomu prócz
Szalonookiego nic się nie stało, no może prócz tej nieszczęsnej Sectumsempry,
ale musiał to zrobić. Kiedy tak patrzył w niebo i zastanawiał się nad tym, czy
ona go jeszcze kocha zobaczył swojego starego przyjaciela z Hogwartu – kruka.
- Witaj stary
druhu – powiedział Snape, gdy kruk usiadł na jego wyciągniętej dłoni – widzę,
że masz dla mnie spory list jak na twoje gabaryty, któż to mógł do mnie
napisać?
Wtedy myśl
uderzyła go jak znienacka rzucony kamień, to był list od Hermiony! Zanim
odwiązał go od nogi kruka przez głowę przebiegło mu tysiąc myśli, o tym jakie
to było niebezpieczne dla niej, o tym jak jej się to udało, o tym, w końcu, co
do niego napisała i dlaczego. Po chwili czytał już list, a z każdym następnym
jego słowem wyraz twarzy Snapea zmieniał się, łagodniał i jaśniał. Wiedział co
powinien teraz zrobić. Złożył list i wsadził go do kieszeni po czym pozornie
leniwym krokiem podszedł do Averrego.
- Słuchaj, nudzi
mi się trochę, nic się nie dzieje, chyba aportuję się do Londynu i trochę się
zabawię, w razie czego, wiesz jak mnie odszukać – mruknął znudzonym głosem
- Jasne, ale
jutro ja chcę mieć wychodne – odpowiedział mu Averry i ziewnął przeciągle
*****
Hermiona była
poza domem dopiero jakieś dziesięć minut a Ginny już dawała jej znaki, że
powinna wracać. Zawiedziona i zniechęcona spojrzała jeszcze raz w granatowe już
na horyzoncie niebo i zawróciła się w stronę domu. Odwracając głowę napotkała
jednak nie widok Nory, ale czarne oczy narzeczonego.
- Severus! – krzyknęła
po czym szybko zatkała sobie usta dłonią – to naprawdę Ty?
- Naprawdę ja –
odpowiedział i objął ją jak tylko umiał najczulej, a ona wtuliła twarz w jego
klatkę piersiową
- Tak się
cieszę, tak się cieszę – podniosła głowę i zaczęła go całować, gdzie tylko
mogła, całowała jego usta i policzki i brodę i czoło i skronie – tak się cieszę
, tak się cieszę
Zatkał jej usta
długim namiętnym i gwałtownym pocałunkiem, a kiedy go przerwał zaczął mówić tak
szybko i chaotycznie, że była w szoku.
- Przez ten cały
cholerny miesiąc, ponad miesiąc, nie miałem pojęcia, co się z tobą dzieje,
gdzie jesteś, jak się czujesz, co planujesz, miałem tylko nadzieję, że nie
zmieniłaś zdania, że wciąż chcesz zostać moją żoną, jednak z każdym dniem ta
nadzieja malała, bałem się coraz bardziej, że już nigdy cię nie zobaczę, kiedy
Czarny Pan torturował mnie po fiasku powietrznej bitwy widziałem przed oczami
tylko twoje spojrzenie, które rzuciłaś mi oczami Pottera, bałem się, że już cię
nie dotknę, że już cię nie przytulę.
- Severusie,
Severusie, ja z każdym dniem martwiłam się o ciebie coraz bardziej i tęskniłam
coraz bardziej i coraz dalej odchodziłam od zmysłów, ale nigdy nie przyszło mi
do głowy coś tak niedorzecznego, jak odwrócenie się od ciebie, bo ja jestem
tobą , a ty jesteś mną i nie opuszczaj mnie, bo nie umiem żyć tam, gdzie cię
nie ma – kiedy to mówiła patrzyła prosto w jego czarne oczy, które świeciły
tylko dla niej – kocham cię ponad wszystko, ale zaraz muszę iść, Ginny jakiś
czas temu już dawała mi sygnały, że czas się kończy.
- Nie rozumiem?
– Severus podniósł jedną brew
- Jestem cały
czas pilnowana, całą dobę, Zakon tylko czeka aż postanowisz się ze mną
skontaktować, a wtedy…
- Nie martw się
o mnie, nic mi nie będzie, ale o jaką wycieczkę ci chodziło? Gdzie się
wybierasz? Wiesz jak jest teraz niebezpiecznie? Nie zezwalam na żadne
szwendanie się, to wykluczone!
- Co?! Ale ja
nie proszę cię o pozwolenie, to nie jest wyjście do Hogsmade – Hermiona była
oburzona, ale nie umiała się długo gniewać więc rzuciła tylko – nie ważne, dziś
nigdzie nie idę, dziś jestem w twoim ramionach – po czym przytuliła się do
niego bardzo mocno.
- Lubię twój
zapach, bardzo mi go brakowało – wymruczał w jej włosy – tęskniłem za tobą
bardziej niż się spodziewałem, muszę ci jeszcze o czymś powiedzieć.
Odsunął się od
niej na zaledwo kilkanaście centymetrów i nie patrząc jej w oczy powiedział
cicho
- Zostałem nowym
dyrektorem Hogwartu
Hermiona zakryła
usta dłonią, a drugą dotknęła jego twarzy.
- Normalnie
pogratulowałabym ci tego z całego serca, teraz jednak nie wiem co powiedzieć,
wiem, że się nadajesz, wiem, że jesteś tam bardzo potrzebny, szkoda, że to się
stało w takich okolicznościach…
- Skąd wiesz, że
jestem niewinny? – spytał ją nagle i znów spojrzał jej prosto w oczy, jakby
szukając odpowiedzi na swoje pytanie
- Bo ci ufam,
znam cię, znam cię na tyle, że wiem, że nie zrobiłbyś czegoś takiego bez powodu
i nie, nie pytam cię teraz o to co to był za powód, śpij spokojnie Sev, nie
winię cię za nic, no może prócz tych kilku kilogramów które mi spadły i tych
czarnych podkówek pod oczami i obgryzionych niemiłosiernie paznokci.
- Nie obgryzaj
paznokci – na te słowa dziewczyna uśmiechnęła się na chwilę
- Sev, kiedy
teraz się zobaczymy?
- Jak tylko dam
radę. Posłuchaj, w domu Blacków jest obraz, to obraz dawnego dyrektora
Hogwartu…
- Wiem o czyj
obraz ci chodzi Sev i tak, już wpadłam na to, że muszę go zabrać i że ty masz
teraz w gabinecie te wszystkie obrazy dyrektorów – Hermina bardzo z siebie
dumna uśmiechnęła się szelmowsko
- Zawsze
zastanawiało mnie to skąd u tak młodej dziewczyny tyle rozumu, w dodatku
uczennicy Gryfindoru
- Sev darowałbyś
sobie – Hermiona udawała obrażoną, a Severus udawał, że się tym przejął
- Przy tobie
zdarza mi się zapominać o tym co się dzieje, nawet nie wiesz jak bardzo cię
potrzebuję Hermiono.
- A ty nie wiesz
jak mi cię brakuje, ale już muszę iść, nie chcę żeby coś złego cię tu spotkało.
Pojutrze się do ciebie odezwę, mam nadzieje, że będzie chciał ze mną rozmawiać
– Hermina spojrzała Severusowi głęboko w oczy – nie lubię kiedy cię nie ma
- Też tego nie
lubię, bądź ostrożna, w razie czego wyślij mi swojego patronusa czy…
- Wszystko
będzie dobrze, przecież nie idę na otwartą wojnę
- No nie wiem.
Kiedy zaczęli
się całować na dowidzenia Ron stojący za domem przetarł oczy z niedowierzaniem.