Był późny wieczór. Severus siedział
w swoim gabinecie i patrzył w pustą przestrzeń przed siebie. Powinien był się
położyć, ale odkąd posmakował wspólnych wieczorów, nocy i poranków z Hermioną
nie lubił już chodzić spać samotnie. Miał właśnie posłać skrzata po butelkę
Ognistej Whisky kiedy przez ścianę wleciała przezroczysta fretka i piskliwym
głosem Malfoya oznajmiła:
-
Potter, Wesley i Granger są u nas w piwnicy. Greybak i jego banda schwytali ich
dziś po południu. Bellatrix zamierza wezwać Czarnego Pana jak tylko skończy
torturować Granger. Myślałem, że chciałbyś o tym wiedzieć, ale nie mów, że
wiesz o tym ode mnie. Granger została po wszystkim obiecana Greybackowi.
Severus
stał na środku gabinetu kompletnie blady, mimo że zrobiło mu się bardzo gorąco.
Draco nie kłamał, tego był niemal pewien. Jednak żeby upewnić się do końca
postanowił wysłać do portretu w torebce Hermiony Nigellusa Blacka. Były
dyrektor Hogwartu wrócił po kilku minutach, nieznośnie długich minutach.
-
Dyrektorze Snape – zaczął
-
Przejdź do rzeczy Black – przerwał mu ostro
-Było
kompletnie ciemno, nawet nie próbowałem jej wołać, bo w tym hałasie i tak by
mnie nie usłyszała. Słyszałem tylko potworny krzyk, dwa głosy.
- Do
kogo należały?
- Jeden
najprawdopodobniej do Bellatrix, słyszałem kiedyś jej Crucio i wierzę, że się
nie mylę. Drugi to najprawdopodobniej głos Hermiony Granger – powiedział ciszej
- Jak
to najprawdopodobniej? Nie jesteś pewien? – wzburzył się Snape jeszcze bardziej
– przecież dobrze znasz jej głos!
-
Tak, ale ten głos był już bardzo mocno zachrypnięty, podejrzewam, że Bellatrix
torturuje ją już od wielu godzin. W takim tempie dziewczyna może niedługo w
ogóle stracić głos.
-
Dumbledore – Severus zwrócił się teraz do portretu, który wisiał na samym końcu
rzędu
-
Trzeba ratować Harrego Pottera Severusie – widząc jego zszokowane spojrzenie
dodał zaraz – obiecałeś.
- A
co z resztą?! Co z Hermioną!? – oczy Snapea ciskały gromy w stronę starego
czarodzieja – chcesz ich poświęcić?!
- Reszty
nie przysięgałeś chronić Severusie, musimy odbić Harrego Pottera. Zawołaj
Zgredka- polecił spokojnie Dumbledore
-
Albusie! Jak możesz?!
- Nie
Severusie, nie poświecę tylu lat pracy, żebyś mógł uratować swoją narzeczoną,
mimo że jest to panna Granger, która znam osobiście. Rób co każę – w tym momencie
Dumbledore nie przypominał już dobrotliwego poczciwego staruszka
Snape
zawołał Zgrednka, który zjawił się natychmiast. Łypnął swoimi wielkimi ślepiami
to na Dumbledora to na Snapea, a zanim ten drugi coś powiedział Dumbledore już
wydawał mu polecenia.
- Masz
się natychmiast aportować w piwnicach Malfoy Mannor i zabrać stamtąd Harrego
Pottera i wszystkie osoby, które z nim są w tej piwnicy, przynajmniej tyle ile
zdołasz...
-
Znajdź też Hermionę Granger, jest gdzieś wyżej, przy Bellatrix... – Severus
próbował ratować ukochaną
-
Nie! – przerwał mu stanowczo Dumbledore – wolno ci się tam aportować tylko raz,
priorytetem jest Harry Potter, resztę możesz uratować tylko przy okazji, nie wolno
ci zostawić Harrego, zrozumiałeś?
Zgredek
ze strachu trząsł się cały, ale wizja Harrego Pottera w niebezpieczeństwie
dodawała mu odwagi.
-
Zgredek uratuje Harrego Pottera i tylu jego przyjaciół ilu zdoła.
Kiedy
Zgredek deportował się z trzaskiem, w gabinecie Snapea eksplodowały wszystkie
szklane przedmioty. Severus Snape próbując dotrzeć do swojego fotela zatoczył
się i zatrzymał na ścianie.
- Nie
mogę oddychać – wychrypiał
-
Severusie, dobrze wiemy, że dla wyższego dobra musimy czasem poświęcić to, co
dla nas najcenniejsze – na Dumbledorze nic nie robiło wrażenia – to Harry
Potter ma przeżyć i wiedziałeś o tym od dawna.
-
Gdybym mógł z przyjemnością zabiłbym cię jeszcze raz – łzy wściekłości szkliły
się w oczach Snapea kiedy patrzył na spokojne oblicze Albusa Dumbledora – nie
myśl, że będę tu czekał na wiadomości o jej śmierci.
- Co
zamierzasz? – tym razem w głosie Dumbledora również zaczaił się strach
- Jak
tylko Zgredek wróci i poinformuje o odbiciu Pottera deportuje się do Malfoy Mannor
i zrobię wszystko co w mojej mocy by ją uratować.
-
Zdekonspirujesz się!
- Nie
obchodzi mnie to, nie dbam o to, to twoja wojna Dumbledore!
- Ale
Twoja też – odparł mu starzec
- Ale
jej nie, prawda? To nie jest jej wojna.
- Nie
musiała wyruszać razem z Potterem, sama dokonała wyboru.
-
Wyboru? Albusie, dałeś kiedyś komuś jakikolwiek wybór?
- Daj
znać jak wróci Zgredek, przejdę się.
Po
chwili Dumbledorea nie było już w ramach. Nie minęło dziesięć minut jak w
swoich ramach na powrót pojawił się Nigellus Black. Snape zerwał się z fotela i
utkwił w nim spojrzenie pełne obłąkanej nadziei.
- Jej
wrzaski zostały przerwane przez jakiś hałas, były to chyba odgłosy walki,
słyszałem głos Pottera i jeszcze inne głosy. Potem ktoś krzyknął „uciekają”. Na
koniec obłąkańczy śmiech Bellatrix, cieszyła się, że kogoś zabiła, że ktoś nie
żyje. Nie słychać już nic więcej, przykro mi dyrektorze.
Była piąta
nad ranem. Severus Snape patrzył przez okno i przypominał sobie różne momenty z
ich wspólnego życia kiedy przyszło mu do głowy coś tak bardzo przecież
oczywistego.
- Na
Merlina! Jak mogłem o tym zapomniec! – w jednej chwili chwycił swoją różdżkę i mruknął
reparo w kierunku roztrzaskanego kryształowego globusa księżyca, który w jednej
chwili wrócił na swoje miejsce w stanie tak nienaruszonym jakby nigdy nie
został roztrzaskany.
-
Nigellusie – wychrypiał w kierunku portretu – bardzo cię proszę, jeszcze raz przejdź
się do portretu w jej torebce, ona żyje, jestem pewien na sto procent, że ona żyje.
To
było kolejne kilka najdłuższych minut w jego życiu, kiedy Black wrócił Severus
prawie wszedł do jego portretu.
-
Żyje, jest chora, wycieńczona torturami Bellatrix, ale żyje i wyzdrowieje, rozmawiałem
przez chwile z Potterem.
- Jak
to się stało, ze została uratowana? Była w piwnicy?
-
Nie. Zgredek deportował się do piwnicy i chciał ich zabrać ze sobą, ale ani Potter
ani Wesley nie zgodzili się jej zostawić. Hałas zwabił tam Glizdogona i to on
pomógł im wydostać się z piwnicy, niestety zapłacił za to życiem, udusiła go
jego własna żelazna ręka. Bella nie spodziewała się towarzystwa, była zajęta
torturowaniem tej dziewczyny, wszystko potoczyło się błyskawicznie
- Kto
zginął ?– przerwał mu Snape
-
Zgredek, zabiła go nożem, zdążył jeszcze deportować wszystkich w bezpieczne
miejsce i zaraz potem umarł. Ta dziewczyna, prosiła Pottera by mi przekazał, żeby
nic ci nie mówić. Nie chciała cię martwić, była pewna, że o niczym nie wiesz.
Nagle
Severus Snape poczuł się bardzo senny. Kiedy miał już skierować się ku
prywatnym kwaterom jego uszy podrażnił glos Dumbledora
-
Widzisz Severusie, Harry Potter nigdy nie zostawiłby swoich przyjaciół i tak
też stało się tym razem.
- Wiedziałeś,
że tak będzie prawda ? – cała senność go opuściła- wiedziałeś, że będzie próbował
ją ratować...
-
Wiedziałem, że jeśli trzeba odda za nią życie, podobnie jak za nas wszystkich.
- Nienawidzę
cię, pozwoliłeś bym przez kilka godzin uważał, że jest martwa, bym przez kilka
cholernie długich godzin przeżywał jej śmierć. Niech cię szlag Albusie. Rzucił
Sillentio na obraz Albusa Dumbledora i zniknął w swoich prywatnych kwaterach.