- Serio? Nie
kłamiesz? - pytała zszokowana Ginny - Tak ci powiedział?
- Tak, tak
właśnie mi powiedział. Ginny, przezywasz to jeszcze bardziej niż ja - mruknęła
Hermiona, która już zaczynała żałować, że powiedziała cokolwiek swojej
przyjaciółce.
- I co ty na to?
To znaczy, chodzi o to, że wiesz, no…
- Jestem
przeszczęśliwa, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, to z jednej strony, a z
drugiej, jestem zdziwiona i zaniepokojona…- Hermiona zrobiła dziwna minę
- Czymże znowu?
- No jak to
czym? Ginny! Musiałam nie uważać na którejś z lekcji! Jak mogłam przegapić coś
tak ważnego!? - Hermiona rzeczywiście była zaniepokojona lukami w swojej
wiedzy.
- Marudzisz,
wątpię, aby nauczano o tym w Hogwarcie, to się wie. Oczywiście zrozumiałym jest
dla mnie, że o tym nie słyszałaś, no bo pochodzisz z mugolskiej rodziny, ale w
magicznym świecie takie rzeczy się po prostu wie, jakby od zawsze, ale czekaj,
czekaj, nie odpowiedziałaś mi na pytanie. - Rudowłosa dziewczyna nie dawała się
zbić z tropu.
- Severus ma
urodziny, za kilka dni, dotąd nie miałam pomysłu na prezent, teraz już mam, ale
cicho sza! Nikt nie może się dowiedzieć! Obiecaj, obiecaj, że nikomu ani słowa,
nikomu, rozumiesz? - Hermiona prawie przycisnęła Ginny do ściany
- Jasne,
rozumiem, nie masz jeszcze siedemnastu lat, formalnie nie możecie jeszcze iść
ze sobą do łóżka, wiem, że już niedługo masz urodziny, ale jak to z prawem bywa…
Co innego ja i Harry, my oboje nie jesteśmy pełnoletni. - Zauważyła Ginny
- Dokładnie, nie
chcę, żeby Severus miał przeze mnie kłopoty.
- A jesteś
zdecydowana? Tak na sto procent? - Ginny nie bardzo podobał się pomysł
Hermiony, ale była też bardzo zaskoczona, że dotąd jeszcze tego nie zrobili.
- Jestem Ginny,
jestem, a na kogo bym miała jeszcze czekać i na co? Jest idealny - stwierdziła
Hermiona i była tego bardzo pewna.
*****
W końcu nadszedł
ten dzień, ten na który Hermiona tak czekała i ten, którego się tak obawiała,
dziewiąty dzień stycznia, trzydzieste siódme urodziny Severusa. Kiedy schodziła
do lochów schowana pod peleryną niewidką na dworze było już ciemno, padał gęsty
śnieg, wszyscy uczniowie pochowali się w swoich ciepłych dormitoriach i
okupowali najlepsze fotele przy kominkach. Jeszcze tylko kilka kroków dzieliło
ją od tak już dobrze jej znanego suchego i na swój sposób magnetycznego „wejść”.
Zdjęła pelerynę i schowała ją do kieszeni, Harry prosił by nigdy nie mówiła
Snapeowi o tej pelerynie, a ona nie uważała, że to jest jakiś szczególnie
istotny przedmiot, więc z czystym sumieniem mogła przyrzec Harremu, że Severus
nigdy się o niej nie dowie.
- Wejść!
Hermiona weszła
szybko do gabinetu i pospiesznie zamknęła za sobą drzwi, była ubrana normalnie,
w zwykłe szkolne szaty. Mimo uszu puszczała rady Ginny o jedwabnych
szlafroczkach i kusych atłasowych koszulkach nocnych, nawet bieliznę założyła
po prostu białą, chciała być jak najbardziej sobą. Teraz kiedy już stała przed
nim nie wiedziała jak zacząć, chociaż w głowie widziała ten moment setki razy.
Powiedziała sobie w duchu, że musi zacząć działać zaraz po wejściu do jego
gabinetu, bo jeśli rozproszy ją już na początku, to potem ciężko będzie się jej
ponownie nastroić.
- Sev, mógłbyś
mi dać swoją różdżkę? - zaczęła zupełnie od końca, nie tak miało być - Tylko na
moment. - dodała szybko widząc zdziwioną minę mężczyzny.
Snape skinął
głowa na miejsce, w którym leżała na biurku jego różdżka, dziewczyna wzięła ją
i skierowała swoje kroki do salonu, obejrzała się za siebie i Severus
zrozumiał, że powinien iść za nią. Przeszli przez salon do sypialni, Hermiona
wyjęła z kieszeni swoją różdżkę, teraz trzymała w ręku obie.
- Severusie,
wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. Nie mam dla ciebie prezentu, nic nie
przyszło mi do głowy, zresztą już na święta miałam kłopot - zaśmiała się
nerwowo - chcę ci jednak coś dać, myślę, że to jest bardzo cenne, mam nadzieje,
że ty też będziesz tak uważać.
Na obu twarzach
widać było jakiegoś dziwnego rodzaju napięcie, dziewczyna odwróciła się od
niego, podeszła do łóżka, na moment pochyliła się nad nim, a kiedy się odsunęła
Severus zobaczył na swojej szafce nocnej dwie skrzyżowane ze sobą różdżki.
- Hermino, ja nie
mogę przyjąć tego prezentu, nie dziś - zaczął ostrożnie - jesteś
niepełnoletnia, gdyby ktoś się dowiedział, gdyby to wyszło poza mury tej
sypialni…
- Tak wiem,
wydalili by cię ze szkoły, ale ja już zaraz będę pełnoletnia! - zdenerwowała
się dziewczyna - przecież wiem co robię, nie jestem już dzieckiem
- Nie wydaje mi
się, że wiesz co robisz. Krzyżowanie różdżek to potężna magia, nie znasz do
końca jej znaczenia, czy wiesz, że będziemy ze sobą wtedy związani w magiczny
sposób? Wiesz, że miłość różdżek to wielka odpowiedzialność za drugą osobę, że
twoja różdżka będzie drżeć i wyrywać się do walki jeśli ja będę w
niebezpieczeństwie? Wiesz, że działając razem będziemy bardzo silni tą prastarą
magią, ale gdyby któreś z nas zginęło, wtedy różdżka drugiego nadaje się tylko
do wyrzucenia? Wiedziałaś o tym wszystkim? Wiedziałaś o tym wszystkim kiedy
decydowałaś się dać mi ten prezent?
- I co z tego?-
spytała dziewczyna buntowniczo - myślisz, że o co mi chodzi? O położenie mojej
różdżki na skos z twoją ot tak sobie dla hecy?
- Hermiono!
Połączenie naszych różdżek jest po prostu niebezpieczne, jestem Śmierciożercą!
- OK., widzę, że
nie chcesz tego, rozumiem, słowa to tylko słowa, widocznie to co mówiłeś, nie
przekłada się na twoje czyny. - Hermiona zabrała swoja różdżkę z szafki nocnej
i minęła Severusa bez słowa w drodze do drzwi.
Mężczyzna nie
zastanawiał się długo, w salonie złapał ją za rękę i przyciągnął ja do siebie z
taką siłą, że aż się od niego odbiła.
- Nigdy cię nie
okłamałem. Daj! - wyszarpnął z jej ręki różdżkę i skierował się do sypialni, by
położyć ja na swojej - co, rozmyśliłaś się? - uśmiechnął się drwiąco
Hermiona stała w
salonie jak spetryfikowana, ale po tych słowach już po chwili była obok niego,
w sypialni.
- Więc mówisz
mi, że wiesz co robisz? - spytał ją po raz kolejny
- Dawno nie
byłam czegoś aż tak pewna.
Snape chwycił ją
mocno jedna ręka w talii i przycisnął do siebie, patrząc w jej oczy powiedział
- Nie sądziłem,
że doczekam w swoim życiu takiej chwili - bardzo mocno ją pocałował.
Potem wszystko
potoczyło się samo. Całowali się coraz bardziej zawzięcie, coraz namiętniej i
gwałtowniej, jakby każdy pocałunek miał
być tym ostatnim, jedną ręką wciąż obejmował ją w talii gdy drugą zwinął jej włosy
w kucyk. Pociągnął ją za ten kucyk do tylu i zaczął całować jej szyję, Hermiona
obejmowała go i nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Kiedy zaczął rozpinać
jej bluzkę ona zaczęła robić to samo z jego szatą.
- Dlaczego tu
jest tak dużo guzików? - jęknęła
- Chwila -
Severus jednym wprawnych ruchem reki rozpiął swoją szatę, która opadła na
podłogę, obok niej znalazła się za chwilę biała bluzka Hermiony, a Hermiona
rozpinała właśnie guziki koszuli swojego ukochanego mężczyzny.
Na chwile
oderwali się od siebie, dziewczyna powoli zsunęła mu z ramion czarna koszulę,
dotknęła jego klatki piersiowej
- Jesteś piękny
- wyszeptała, spojrzała w jego oczy, które wyrażały teraz wszystko
Wziął ja na ręce
i położył na łóżko. Jego włosy muskały jej twarz gdy się nad nią nachylał, a
potem całował ją, całował ją całą a ona błądziła dłońmi po jego plecach i
ramionach i z całej siły wierzyła , że to będzie trwać wiecznie. Kiedy byli już
całkiem nadzy Severus spytał ją jeszcze ostatni raz
- Jesteś pewna,
że tego chcesz?
- Kocham cię -
taka odpowiedź mu wystarczyła.
Chwile po tym
różdżki zaczęły żarzyć się jakimś dziwnym, nieziemskim blaskiem, a ich
właściciele byli ze sobą tak blisko jak nigdy dotąd, tak blisko, że bliżej już
się nie dało. Słychać było coraz szybsze oddechy.
- Nie panuje już
nad sobą, wybacz - powiedział Snape, który stawał się z każda chwilą coraz
bardziej gwałtowny
- Nic mi nie
będzie, bądź sobą - z trudem zdołała powiedzieć dziewczyna
W momencie kiedy
jęki wypełniły pokój różdżki zapłonęły płomieniem tak jasnym, że aż
oślepiającym i płonęły tak, a nie spalały się. Kiedy zgasły mężczyzna uniósł
się bardziej na przedramionach i spojrzał w jej oczy. Hermiona odgarnęła mu z
twarzy czarne długie włosy i pocałowała go delikatnie w czoło.
- Jeśli zrobiłem
cos nie tak, to wiedz, że nie chciałem - zaczął
- Byłeś idealny,
bo byłeś sobą, uwielbiam cię i wiem, że podjęłam najlepszą decyzję jaką mogłam
podjąć.
Snape położył
się teraz obok niej, wziął ja za rękę.
- Jesteś
najlepszym co mnie w życiu spotkało Hermino, kocham cię.
- Wiec tak wygląda
magia różdżek, nie mogłam zobaczyć zbyt wiele, bo było tak jasno i no wiesz,
byłam skupiona na czymś innym.
- Też nie
wiedziałem jak to wygląda, aż do dziś, boję się tylko konsekwencji miłości
naszych różdżek - Snape usiadł na łóżku tyłem do niej - nie zdziw się , kiedy
twoja różdżka będzie drżała przez parę godzin i to bardzo często, będąc w
towarzystwie Czarnego Pana jestem przecież w niebezpieczeństwie, nie chcę żebyś
zaraz wyobrażała sobie nie wiadomo co, to nie znaczy, że zaraz umrę, nie
panikuj.
- Sev, nie martw
się tym tak, dobrze? Czasami niepotrzebnie zadręczasz się różnymi bzdurami -
Hermiona usiadła za nim i objęła go
- Mam do ciebie
jedną proźbę - Snape odwrócił głowę i spojrzał w jej oczy - gdybym zginął,
proszę cię o to, żebyś to ty wzięła moja różdżkę, nie pozwól żeby przejęli ją
Śmierciożercy, żeby gdzieś zginęła wśród nich. Chodź, napijemy się wina, mamy
co świętować.
Hermiona posłusznie
wstała i starała się szybko zapomnieć o prośbie, która ją przerażała.
Oczywiście, że nie pozwoli na to by ktoś miał jego różdżkę, ale bez przesady,
przecież nie stanie się nic aż tak złego, przecież nie może.
Kiedy weszła do
salonu ogień już płonął wesoło w kominku. Snape siedział na kanapie ubrany w
same spodnie, jego koszulę miała na sobie Hermiona.
- Proszę -
wręczył jej lampkę czerwonego wina - to co, za nas?
- Za nas - uśmiechnęła
się biorąc od niego wino
Siedzieli tak
przy kominku, przytuleni, rozmawiali o różnych sprawach, ale nie poruszali już
przykrych tematów. Ich różdżki leżały dalej w na szafce w sypialni, skrzyżowane
ze sobą.
Ciesze się, że wróciłaś. ;>
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze Ty wróciłaś, do tego opowiadania.
OdpowiedzUsuńWięc ... Kiedy następny rozdział? :>>>>
OdpowiedzUsuńJuż jest gotowy, tzn prawie gotowy:) myślę, że w sobotę, najpóżniej w niedzielę:)
OdpowiedzUsuńBoże... Blog fantastyczny, ale ten rozdział może nieco podniecający, jednak nie jest moim ulubionym. Bez tego rozdziału byłoby lepiej. Ale pisz dalej, zobaczymy, co wymyślisz.
OdpowiedzUsuńtrzeba ich było w końcu ekhm ekhm ;)
OdpowiedzUsuńUuuuuu...lubię takie scenki
OdpowiedzUsuń